Dlaczego lubię być w ciąży

Zdjęcie autorstwa Jonathan Borba z Pexels

Kiedy słyszę termin „stan błogosławiony” to przewracam oczami i myślę sobie, że to protekcjonalne określenie musiało zostać wymyślone przez jakiegoś wielce uduchowionego faceta, bo ja błogosławieństwo wyobrażam sobie nieco inaczej niż nieustanne mdłości, ból pleców, zgaga, niekontrolowany rozrost gruczołów piersiowych i ciągłe parcie na pęcherz moczowy generujące wizyty w toalecie co pół godziny przez całą dobę. Mimo wszystko są strony ciąży, które naprawdę lubię. Poznajcie je wszystkie, a tekst będzie raczej krótki, bo nie ma ich zbyt wiele 😉

1. Bobas w drodze

To chyba najbardziej banalny, ale zarazem najważniejszy powód (nie wykluczone również, że jedyny), dla którego w ogóle warto być w ciąży. Przyznaję, że nawet dla takiej pragmatyczki jak ja fakt, że moje ciało jest inkubatorem dla małego Obcego, z którego wyrośnie kiedyś fajny dorosły człowiek, jest niezwykły!

2. Ludzie są bardziej mili

Odkąd mój brzuch zaczął przypominać rozmiarami Saturna, a przez sposób w który chodzę ciężko odróżnić mnie od kaczki z gatunku Mandarynka, zauważyłam, że obcy ludzie mijani na ulicy – szczególnie kobiety – częściej się do mnie uśmiechają. No i muszę przyznać, że to niezwykle miłe, kiedy ktoś przepuszcza mnie w kolejce do kasy albo ustępuje miejsca w komunikacji miejskiej. Ostatnio byłam bezmiernie zaskoczona kiedy w metrze pewien mniej więcej ośmioletni dżentelmen zaproponował bym usiadła na siedzeniu, które on wcześniej zajmował. Podziękowałam i posłałam mu szczery uśmiech, a w myślach dodałam, że jego mama wykonała kawał dobrej roboty ucząc go szacunku do kobiet od najmłodszych lat. Chwała jej za to, gdziekolwiek jest!

3. Nie miewam migren

Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz„… Albo naprawisz! Fragment fraszki Kochanowskiego jest tutaj nieprzypadkowy, wszak to jak wspaniałym jest życie bez towarzyszącego mu regularnego bólu głowy, który utrudnia normalne funkcjonowanie, może docenić tylko ten, kto zmagał się z migrenami, które ustąpiły. Odkąd jestem w ciąży nigdy nie bolała mnie głowa, co znacznie podniosło jakość mojej egzystencji! Chciałabym żeby taki stan rzeczy utrzymał się na zawsze, obawiam się jednak, że to tylko czcze życzenie.

4. Nie jest mi zimno

Jestem strasznym zmarzluchem. Całym sercem nienawidzę zimy, chyba w ogóle nie ma niczego co byłoby przeze mnie znienawidzone bardziej niż śnieżna pora roku. Uważam, że nie wynaleziono jeszcze butów i rękawiczek, w których zimą byłoby mi ciepło, albo przynajmniej nie udało mi się na nie natknąć. Jednak, tegoroczna zima mi niestraszna. Po raz pierwszy w życiu w ulubionych miesiącach Elsy z Krainy Lodu jest mi ciepło! Przypuszczam, że gdybym była w ciąży latem to mocno przeszkadzałby mi fakt, że upały potęguje dodatkowo ciągłe uczucie gorąca, ale w tej sytuacji jestem zachwycona!

5. Nie wstydzę się mojego brzucha!

Po raz pierwszy odkąd skończyłam 12 lat.

6. W życiu nie miałam takiej cery!

Moja cera jest mieszana z tendencją do przetłuszczania się w strefie T i skłonnością do zaskórników i wyprysków w tym właśnie obszarze. Od kilku miesięcy moja twarz wygląda tak, że wciąż nie rozumiem dlaczego L’Oreal nie zaproponował mi jakiejś reklamy telewizyjnej jednego z czołowych produktów marki! Odkąd weszłam w okres dojrzewania moja cera nigdy nie wyglądała tak dobrze! Mam nawet ważenie, że niektóre ze zmarszczek mimicznych nieco się wygładziły. Stało się tak pewnie za sprawą zmagazynowanej w moim ciele cysterny wody, ale przecież nie będę na to narzekać!

7. W życiu nie miałam takich włosów!

Włosy większości przyszłych mam poprawiają się w ciąży żeby później w okresie karmienia swobodnie móc wypadać garściami, wiem o tym doskonale. Nie zmienia to jednak faktu, że ostatnio mogę cieszyć się szczeciną gęstą i błyszczącą jak nigdy! I chociaż dalej za nic nie chcą się moje włosy układać, to mimo wszystko bardzo mi się podobają!

8. Nie muszę pić kawy

Kto mnie czyta regularnie ten wie, że mam z kawą love-hate relationship. Kocham jej smak i działanie kofeiny na mój organizm, ale lekko niepokoił mnie fakt, że każdego ranka MUSIAŁAM zaaplikować sobie porządną, skondensowaną dawkę kofeiny w postaci gęstego espresso lub dożylnie. W innym wypadku nie mogłam normalnie funkcjonować przez cały dzień. Część migren, o których wspomniałam powyżej była wywoływana zbyt niskim poziomem kofeiny we krwi właśnie. Na początku ciąży miałam lekki kawo-wstręt, w tej chwili czuję, że w ogóle mógłby ten smolisty napar nie istnieć! Po wypiciu małej czarnej czuję się jak wiewiórka z Epoki Lodowcowej na widok żołędzia – energia mnie roznosi i nie mogę nad tym zapanować. Dlatego jeśli mam ochotę na espresso (którego smak wciąż wielbię) to robię sobie bezkofeinową. Ja, która gardziłam kawą bezkofeinową przez całe moje dotychczasowe życie!

9. Mogę w końcu dokładnie umyć pępek

No co? Napisałam przecież na początku, że podam wszystkie powody. Te głupie też.

A za co Ty lubiłaś swoją ciążę? Nie mogę się doczekać Waszych kreatywnych odpowiedzi!

Jeżeli spodobał Ci się ten post wciśnij przycisk polubienia i udostępnij go proszę na FB. Chciałabym by jak najwięcej fajnych babek miało do niego dostęp! Z góry dziękuję!


5 myśli w temacie “Dlaczego lubię być w ciąży

  1. Tak bardzo się utożsamiam z tym co napisałaś!! Stan błogosławiony i najpiękniejszy dla kobiety?!?! Obie ciąże miałam zupełnie bezproblemowe i sama zawiozłam się do szpitala na poród. Jednak ciężkość wstawania, ospałość i wszystko o czym piszesz nie utożsamiam z niczym wspaniałym. Z drugiej strony plusy, które wymieniłas też wpływają na lepsze postrzeganie tego stanu.
    Teraz już tylko piękne chwile przed Wami! Gratulacje i szczęścia Madame!! 😉

    Polubienie

    1. Wiem o czym mówisz. Proces zmiany pozycji, kiedy leżę w łóżku przypomina mi odrobinę zawracanie tira, który ma na wykonanie tego manewru bardzo mało miejsca. Jest w obu operacjach tyle samo gracji! No i gabaryty też podobne.😂

      Polubienie

  2. Tak bardzo się utożsamiam z tym co napisałaś!! Stan błogosławiony i najpiękniejszy dla kobiety?!?! Obie ciąże miałam zupełnie bezproblemowe i sama zawiozłam się do szpitala na poród. Jednak ciężkość wstawania, ospałość i wszystko o czym piszesz nie utożsamiam z niczym wspaniałym. Z drugiej strony plusy, które wymieniłas też wpływają na lepsze postrzeganie tego stanu.
    Teraz już tylko piękne chwile przed Wami! Gratulacje i szczęścia Madame!! 😉

    Polubione przez 1 osoba

  3. Zgadzam się całkowicie. Skóra, włosy, paznokcie rewelacja, nie martwienie się o brzuch to ogromna zaleta 🙂 Stan błogosławiony tak samo chwytliwe jak urlop macierzyński 😀

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz